Dobro z Mikoszowa potrzebne całemu światu
Choć początki ponad ćwierć wieku temu były trudne, było warto. Stowarzyszenie św. Celestyna jest jednym z największych tego typu w regionie i kraju. Obecnie zatrudnia 170 osób, w tym 47 niepełnosprawnych. Zapewnia ono chorym wszechstronną i kompleksową pomoc w systemie dziennym w zakresie edukacji, terapii, rehabilitacji i medycyny.
– To wyjątkowe miejsce z wielką duszą i wielkim celem: pomocy ludziom niepełnosprawnym z różnymi zaburzeniami i uszkodzeniami, zarówno umysłowymi, jak i fizycznymi – mówi Kamila Zaradna, nauczyciel terapeuta i logopeda w Szkole Podstawowej w klasie dla osób z autyzmem.
Z usług stowarzyszenia skorzystały już tysiące chorych. Stałą ambulatoryjną opiekę otrzymuje tu około 100 pacjentów. Kompleks siedziby składa się z ośmiu obiektów. Mieszczą się w nim m.in. wybieg dla koni, stajnia i pomieszczenia dla innych zwierząt.
– Założycielki, czyli Anna Kobel, Małgorzata de Haan i Krystyna Kobel-Buys wspierają model całościowego podejścia do rehabilitacji i terapii osób niepełnosprawnych. Podopieczni najlepiej rozwijają się, jeżeli w jednym miejscu mają zapewnioną różnorodną pomoc. Nie tylko typową rehabilitację, ale także hipoterapię, muzykoterapię, sensoryczną integrację. Mamy wszystko, co jest możliwe i dostępne. Zależy nam, żeby chore dzieci nie jeździły z jednego ośrodka do drugiego, szukając specjalisty. Tu mają wszystko na miejscu – tłumaczy Kamila Zaradna.
Uroczystości jubileuszowe w Mikoszowie rozpoczęły się Mszą św., której przewodniczył abp Józef Kupny. – Dziękujemy Panu Bogu za to dzieło, a jednocześnie wyrażamy szacunek i podziw dla pań, które to wspaniałe stowarzyszenie stworzyły – mówił metropolita wrocławski.
W homilii podkreślił, że droga do Boga nie polega na walce z drugim człowiekiem, nawet jeśli wybiera on życie według innych niż my wartości. – Nasze podobieństwo do Boga wyraża się w tym, że żyjąc w świecie i realizując swoje powołanie, jesteśmy inni niż ten świat. Świętość to pewna inność – stwierdził.
Arcybiskup zacytował starożytny list do Diogeneta, który opisuje miejsce chrześcijan w świecie: „Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą (…). Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba (…). Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”.
– Nie chodzi o to, byśmy wydzielali sobie miejsce sakralne wyłączone z wpływów świata. Chodzi o to, byśmy żyjąc w tym świecie, przemieniali go od wewnątrz, prowokowali go do postawienia pytania o sens życia człowieka, o wieczność – tłumaczył hierarcha.
Przypomniał, że Jezus nie prosił Ojca, by zabrał uczniów ze świata, wręcz przeciwnie, mówił, że ma ich na świecie pozostawić. Dlaczego? – Żeby ten świat mógł się w nich zapatrzeć, żeby pozostawać wyrzutem sumienia, świat prowokować i w konsekwencji przemieniać – nauczał metropolita.
W kontekście swoich ewangelicznych słów arcybiskup nawiązał do działalności stowarzyszenia: – Pragnienie otoczenia miłosierną troską chorego dziecka stało się motorem i inspiracją do działań, które pociągają innych. A w konsekwencji doprowadziło do powstania dzieła, które dzisiaj nie tylko możemy podziwiać, ale przede wszystkim widzieć w nim przestrzeń, która funkcjonuje jakby nie z tego świata. Funkcjonując na równych prawach co inne stowarzyszenia, działa w myśl zasad i wartości chrześcijańskich – podsumował abp Józef Kupny.
Zwrócił uwagę, że pomagając drugiemu człowiekowi w stowarzyszeniu, nie pyta się o jego poglądy i wyznanie, a przez to cała działalność staje się jeszcze głośniejszym świadczeniem wartości chrześcijańskich we współczesnym świecie. – Czy to przypadek, że ten jubileusz wypadł w Roku Miłosierdzia? Dla nas, ludzi wierzących, nie ma przypadków. Czytajmy ten zbieg okoliczności jako znak czasu, że dobro świadczone przez was jest potrzebne nie tylko ludziom, którym służycie, ale całemu światu – zakończył homilię pasterz archidiecezji wrocławskiej.
Jedna z założycielek, a obecnie prezes Stowarzyszenia św. Celestyna, podkreśla, że przez te wszystkie niełatwe lata wielką pomocą dla niej i jej rodziny była wiara w Boga. – Chcieliśmy stworzyć coś dla osób niepełnosprawnych, takich jak syn mojej siostry, Krzysztof, który ma mózgowe porażenie dziecięce. On wyznaczył nam kierunek: poświęcenia, oddania się drugiemu człowiekowi. Wybrałyśmy wolność serca, która daje możliwość niesienia pomocy innym osobom – wspomina Krystyna Kobel-Buys.
Podaje, że obecnie w systemie edukacyjnym stowarzyszenie kształci ok. 200 dzieci, natomiast rocznie przyjmuje na wszystkich płaszczyznach prawie 6000 pacjentów. – Na pewno czujemy ogromne szczęście i dzisiaj wiemy, że było warto, ale widzę, ile jeszcze mamy do zrobienia. Pragniemy ciągle rozbudowywać nasze dzieło, poprawiać warunki, np. dla Warsztatów Terapii Zajęciowej. Dlatego apelujemy m.in. o przekazywanie 1% albo wpłaty od darczyńców – mówi założycielka.
Podaje przy tym najważniejsze wartości, które reprezentują organizację od samego początku, czyli od 1991 roku stowarzyszenie: – Poświęcenie dla drugiego człowieka, wiara w Boga, miłość do bliźniego, bycie sobą w każdych warunkach – podsumowuje Krystyna Kobel-Buys.